Izabela i Barthélémy świętowali swój ślub dwukrotnie – tydzień po tygodniu, w Paryżu i w Krakowie.
Najpierw, cywilna ceremonia we Francji, potem kościelna w Polsce, tak więc tu skupiliśmy się bardziej na polskich, niż na francuskich tradycjach.
Niemniej jednak, nie mogło zabraknąć aperitifu, który zaplanowaliśmy w szczególny sposób: odbył się bowiem podczas rejsu po Wiśle. Częściowo było to spowodowane zbiegiem dat naszej uroczystości oraz tegorocznego krakowskiego etapu Tour de Pologne, który tradycyjnie paraliżuje większość ruchu w mieście na całe popołudnie. Logiczne wydawało się uciec przed rowerami na rzekę, za co powinniśmy kolarzom dziękować, gdyż rejs był niezapomnianym przeżyciem dla gości zarówno z bliska, jak i z daleka. W blasku zachodzącego słońca, z Wawelem w tle, tradycyjny francuski koktajl zyskał całkiem nowego wymiaru.
Na skutek podwójnego świętowania, Panna Młoda miała dwie suknie, obie stylowe, a przy tym bardzo proste i skromne. Tres chic, chciałoby się rzec! W przeciwieństwie do wielu innych par, Iza i Bart nie mieli nic przeciwko temu, aby zobaczyć się już przed ślubem, co pozwoliło im zorganizować sesję zdjęciową przed ceremonią, zanim ich uwagę odwracaliby goście. Sesja wprawiła ich w tak dobre humory, że nawet nagła zmiana świadkowej nie zrobiła na nich wrażenia.
Życzymy wszystkim Parom takiego luzu, spontaniczności i tylu pozytywnych emocji w dniu ślubu, to było niezwykle przyjemne wesele.