Powrót do listy

Artykuł w Polityce

Dodano: 22.07.2024

Ślub w Polsce po nowemu, rzadziej, ale z przytupem! Wywiad dla Polityki.

Dzisiaj kilka wypowiedzi Kingi Nowakowskiej, których udzieliła dla Polityki.

Także zdaniem Kingi Nowakowskiej, pracującej w Krakowie, zrzeszonej w organizacji Polskie Stowarzyszenie Konsultantów Ślubnych, podejście młodych do ślubów bardzo się zróżnicowało. Narzeczeni najmłodsi, jeszcze przed trzydziestką, są najsilniej, zmotywowani, żeby ich święto odbyło się w duchu zero waste. – Niejednokrotnie już rozwoziliśmy pozostałe po przyjęciu jedzenie do jadłodzielni. Do dekoracji często używamy sztucznych kwiatów – nie z plastiku, tylko estetycznych, wykonanych z tkanin, wielokrotnego użytku.W wyborze miejsc uroczystości też żywy jest zamysł korzystania z tego, co się ma. Na przykład młoda para organizuje wesele we własnej stodole (bardzo modne!). Albo w rodzinnym sadzie.

Ciut starsi nowożeńcy częściej wpadają na wybitnie niesztampowe pomysły. Na przyjęcie wynajmują muzeum albo splatają imprezę z kilku wątków swojej życiowej historii. Polsko-amerykańska para rozpoczyna dzień od wspólnych z chętnymi gośćmi zajęć jogi, bierze ślub katolicki w kościele Mariackim w Krakowie, a kilka godzin później – na tarasie hotelu – w obrządku żydowskim. Przyjęcie odbywa się w scenografii przywiezionej z Japonii, z atrapą góry Fudżi w roli tła dla krzeseł młodych.

Jest klientela na wiecznie żywe i wciąż udoskonalane atrakcje: fotobudki 360 stopni (obrotowe kamery robią zdjęcia z każdego kąta, „co tworzy spektakularne, panoramiczne ujęcia”), barwne flary na wejście państwa młodych do sali (przejęły funkcję obrzydzonych przez obrońców zwierząt fajerwerków), race do tortu wypuszczające bańki mydlane – ewentualnie miotające iskry na sześć metrów (zamiast opatrzonych zwykłych 20-centymetrówek). Buduje się też zauważalny, choć na razie niewielki sektor wesel wyjazdowych, gdy para w (naprawdę) wąskim gronie najbliższych świętuje miłość na greckiej wyspie lub w górskim ośrodku wczasowym. Ale frakcja wesel tradycyjnych również trzyma się względnie stabilnie.

Kinga Nowakowska w codziennej pracy dostrzega jednak również lepszą stronę tego medalu, widoczną w społecznych statystykach. W ogólnie malejącej grupie nowożeńców wyraźnie przybywa tych, którzy ślub biorą po raz drugi. Kindze zdarzają się wręcz powracający klienci. – Kilka lat po pierwszym ślubie pan lub pani zgłaszają się, by im zorganizować kolejny – opowiada kobieta. Jej firma nazywa się Raz w Życiu, ale szefowa tłumaczy, że chodzi o jeden raz w sensie konkretnym: w tym samym miejscu, czasie i z tą samą osobą.

 

Design i wykonanie: Smultron.pl

Mapa naszych klientów
X