Amanda i Edward zgłosili się do nas ok. rok przed ślubem, z jasnym wyobrażeniem swojego wesela. Udało nam się znaleźć lokal bliski ich inspiracjom i zarezerwować termin krótko przed ich przeprowadzką z Europy do Stanów Zjednoczonych. Do dnia ślubu, mogli w Polsce pojawić się już tylko raz, ale mimo tych ograniczeń udało się wszystko sprawnie zorganizować. Para Młoda szybko podejmowała decyzje, oboje wiedzieli czego chcą i nigdy nie tracili zimnej krwi, nawet gdy na kilkanaście dni przed ślubem dokumentacja kościelna jeszcze nie była dostarczona na miejsce.
Mimo, iż ślub odbył się pod koniec września, chcieliśmy wykorzystać teren na zewnątrz sali weselnej. Wypożyczenie gustownych podgrzewaczy gazowych okazało się świetnym rozwiązaniem, bo akurat w ten weekend temperatury spadły prawie do zera, a dzięki podgrzewaczom goście korzystali bez przerwy z umiejscowionego w plenerze cocktail baru, chętnie przesiadywali na tarasie i odpoczywali od panującego wewnątrz hałasu.
Para Młoda, szczególnie Edward, zaskoczyła nas swoimi ruchami na parkiecie. Wbrew tradycji, widzieliśmy wiele układów choreograficznych rodem z teledysków, zamiast tradycyjnego tańca w parach. Polskie hity przeplatały się z hiphopowymi nowinkami zza wielkiej wody.
Pierwotnie liczyliśmy na zorganizowanie pokazu fajerwerków, co okazało się jednak niemożliwe ze względów technicznych. W zamian odbył się pokaz tańców ludowych i typowa polska „biesiada”. Goście, niezależnie od narodowości i pochodzenia, ochoczo dołączali się do poloneza, krakowiaka oraz znanych wszystkim przyśpiewek czy zabawy w chusteczkę. Przez pół godziny nikt nie zszedł z parkietu, a występ miał bardzo integrujące działanie.
I tak oto, kolejny raz połączyliśmy ze sobą kultury, narodowości i kontynenty. Goście docenili polską kuchnię, dobrą muzykę na parkiecie, zapamiętamy także piękną Pannę Młodą i super atmosferę. Dziękujemy Nowożeńcom za włączenie nas w tę uroczystość i życzymy wszystkiego najlepszego!